Czy wolno bezkarnie wyrażać w Internecie swoje negatywne opinie o innych?
Osoby korzystające z usług fachowców, zwłaszcza znalezionych w ogłoszeniach zamieszczonych w Internecie, często chcą wyrazić o nich swoją opinię, przekazując ją potencjalnym klientom za pomocą wpisów w mediach społecznościowych. Jeśli takie opinie są pozytywne i potwierdzają profesjonalne wykonanie usługi – wszyscy są zadowoleni. Opiniujący dzieli się swoim dobrym doświadczeniem, osoba opiniowana zdobywa rozgłos w sieci i zadowolenie z dobrze wykonanej pracy, a potencjalni klienci dobrą rekomendację do dokonania wyboru poszukiwanego profesjonalisty. Nierzadko jednak opinie wyrażane w Internecie przez niezadowolonych z usługi klientów są bardzo krytyczne, a sposób wyrażenia przez nich niezadowolenia tak stanowczy, że może naruszać prawo.
Czy to oznacza, że nie mamy prawa do swobodnej krytyki innych osób, a nasze prawo do wypowiadania się o innych jest ograniczone?
Prawo do swobody wypowiedzi określa art. 10 ust. 1 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (EKPC) i obejmuje również wolność posiadania poglądów, otrzymywania i przekazywania informacji i idei. Jednak art. 10 ust. 2 EKPC stanowi, że korzystanie z tych swobód może podlegać ograniczeniom i sankcjom, jeśli są niezbędne i konieczne w społeczeństwie demokratycznym, m.in. z uwagi na ochronę dobrego imienia i praw innych osób. Prawo to wyraża również art. 54 Konstytucji RP o wolności wyrażania poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Prawo to nie jest ograniczone podmiotowo, w tym sensie, że słowa krytyki mogą być kierowane nie tylko do osób pełniących funkcje publiczne czy też polityków, co do których nawet w orzecznictwie przyjmuje się że „muszą mieć grubszą skórę” i być mniej wrażliwi na krytykę. Dopuszczalne jest także krytyczne wypowiedzenie się również innych osobach np. o usługodawcach, takich jak lekarze świadczący usługi medyczne.
Czy zawsze możemy skrytykować lekarza umieszczając o nim negatywne wpisy w Internecie?
Zakres i forma krytyki dotyczącej także np. podmiotu świadczącego usługi medyczne musi mieścić się w granicach prawa. Pomocny w ich ustaleniu jest pogląd wyrażony jednej z decyzji GIODO (DOLiS/DEC-1323/09), w której wprost stwierdzono, iż „zawód lekarza uznawany jest za zawód zaufania publicznego, którego wykonywanie jest istotne z punktu widzenia interesu publicznego. Ze względu na specyfikę wykonywanego zawodu lekarz udzielający świadczeń zdrowotnych musi liczyć się z tym, iż jego dane osobowe – w zakresie dotyczącym wykonywanego przez niego zawodu – podlegają słabszej ochronie. Nie ulega bowiem wątpliwości, iż świadczona przez lekarza praca, w szczególności sposób jej wykonywania i uzyskane efekty, podlega społecznej kontroli. Natomiast serwis internetowy umożliwiający użytkownikom zamieszczanie opinii i komentarzy dotyczących lekarzy jest jednym z narzędzi, za pomocą którego pacjenci mogą wykonywać tę społeczną kontrolę”.
A jak może zareagować lekarz, który napotka w Internecie negatywne opinie na temat swojej pracy i świadczonych usług medycznych?
W polskim systemie prawnym najszersze możliwości obrony przed nieuzasadnioną krytyką i negatywnymi opiniami stwarzają przepisy o ochronie dóbr osobistych, stanowiące środki cywilnoprawne, choć instrumenty ochronne można także znaleźć w przepisach kodeksu karnego. Droga jaką wybierze lekarz zależna jest od konkretnej sytuacji oraz tego w jaki konkretnie sposób został on krytycznie oceniony przez inną osobę. Znaczenie ma także miejsce i forma wypowiedzi oraz jej dostępność dla innych osób (powszechna dostępność opinii).
Czy nie oznacza to kolizji uprawnień do zachowania dobrego imienia (lekarz) i prawa do wolności wypowiedzi (pacjent)?
Na temat prawa do wolności słowa wypowiadał się wielokrotnie polski Trybunał Konstytucyjny, odwołując się przy tym do orzecznictwa ETPCz. Np. w wyroku w sprawie, SK 43/05 stwierdził, iż: „z orzecznictwa ETPCz (…) należy wyprowadzić wniosek, że oceny i opinie, które mogą naruszać czyjąś cześć lub dobre imię, pozostają pod ochroną prawa, zaś ewentualne skazanie za wyrażenie negatywnych sądów co do zasady narusza art. 10 Konwencji. (…) skoro obywatele mają konstytucyjnie zagwarantowane prawo do uzyskiwania informacji na dany temat, to tym bardziej informacje te (przedmiotowo tożsame) objęte są wolnością ich pozyskiwania i rozpowszechniania (choć nie zachodzi relacja odwrotna), a zatem każde naruszenie konstytucyjnego prawa do informacji stanowić będzie równocześnie naruszenie wolności informacji uregulowanej w art. 54 ust. 1 Konstytucji”.
Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPCz) stoi z kolei na stanowisku, że sankcje karne nie mogą stanowić odwetu za wykonywanie prawa do wolności wypowiedzi lub wywierać zniechęcający wpływ na wykonywanie prawa do wolności wypowiedzi, czy powstrzymać od wypowiadania w przyszłości krytycznych opinii (np. wyrok ETPCz, Lewandowska-Malec vs. Polska, 39660/07). Zgodnie z utrwalonym orzecznictwem ETPCz sankcje karne dla ochrony reputacji (dobrego imienia) danej osoby dają się pogodzić z art. 10 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności jedynie w sytuacjach wyjątkowych – w najcięższych sprawach dotyczących wypowiedzi nawołujących czy podżegających do przemocy (np. orzeczenie w sprawie Raichinov przeciwko Bułgarii (skarga nr 47579/99), sprawa Cumpana i Mazare przeciwko Rumunii (skarga nr 33348/96). Można jednak zauważyć, że w orzecznictwie Trybunału dominuje przekonanie o celowości korzystania w pozostałych przypadkach (a zatem w większości spraw) ze środków ochrony jakie oferuje prawo cywilne. Zastosowanie środków karnych w przypadku, gdy nie jest to konieczne i proporcjonalne w demokratycznym społeczeństwie, narusza w ocenie ETPCz, art. 10 Konwencji, która stanowi wiążące Polskę prawo międzynarodowe. Zdaniem Trybunału strony powinny powstrzymywać się z wszczynaniem postępowań karnych, gdy dostępne są inne instrumenty prawne. Można zatem wywodzić, że lekarz, który został negatywnie oceniony przez pacjentów (lub inne osoby) w opinii zawartej w Internecie, a dotyczącej jego praktyki zawodowej ma prawo podjąć obronę przed stawianymi mu zarzutami (negatywnymi opiniami), tylko przy użyciu środków dozwolonych przez prawo. W polskim systemie prawnym środki te mogą mieć charakter prawnokarny (np. art. 212 kodeksu karnego – zniesławienie), jak i cywilny (np. ochrona dobrego imienia – art. 24 kodeksu cywilnego), ze szczególnym akcentem na środki cywilnoprawne. Polskie sądy powszechne podtrzymują w tej kwestii linię orzeczniczą, najlepiej wyrażoną w jednym z judykatów Sądu Najwyższego, w którym stwierdza on, iż wydanie nawet nieobiektywnej opinii nie zawsze jest równoznaczne z pomówieniem choć daje możliwość dochodzenia swoich racji zwłaszcza na drodze procesu cywilnego. SN podkreśla, że prawo karne jako mające charakter subsydiarny nie zawsze jest też właściwą i skuteczną płaszczyzną ich dochodzenia (post. SN z 7 stycznia 2008 r., V KK 155/07).
W wyroku z dnia 12 maja 2008 r. (SK 43/05, OTK-A 2008/4/57) TK orzekł z kolei, że gdy sprawca zniesławienia wypełni standard staranności i rzetelności przy zbieraniu informacji oraz ustalaniu ich prawdziwości, „nie poniesie odpowiedzialności karnej na podstawie art. 212 kodeksu karnego nawet wtedy, gdy podnoszone lub rozgłaszane zarzuty okażą się nieprawdziwe”. Ochrona przed zniesławieniem w procesie karnym jest skomplikowana, ze względu na prawny wymóg wykazania przez sprawcę, że jego twierdzenia na temat lekarza są prawdziwe (tzw. dowód prawdy). SN uznał, iż dowód prawdy w niektórych wypadkach jest (np. ze względów technicznych czy finansowych) trudny czy wręcz niemożliwy do przeprowadzenia przez samego sprawcę pomówienia, co powoduje, że można uznać przepis art. 212 k.k. nie tylko za nadmiernie restrykcyjny ale także niekonstytucyjny. Tak się jednak nie stało i przepis ten – mimo wielu kontrowersji jakie budzi w praktyce – nadal stanowi istotny instrument ochrony przed pomówieniami i zniesławieniem, co więcej jest często wykorzystywany przez pokrzywdzonych, ponieważ ściganie o przestępstwo zniesławienia odbywa się z inicjatywy pokrzywdzonego w trybie oskarżenia prywatnego, a zatem najczęściej z pominięciem organów ścigania.
Reasumując, przed nieuzasadnionymi, negatywnymi komentarzami można się bronić. Postępowania te wymagają jednak aktywności ze strony samego pokrzywdzonego i jego pełnomocnika.